25 lat temu zamilkł jeden z najwiekszych głosów muzycznej sceny. Celowo piszę muzycznej, nie zawężając jej do stricte rockowej, bo 4 oktawowy głos i masa solowych projektów, niekoniecznie realizujących się na rockowej scenie, chyba na to pozwala. Freddie Mercury- przez jednych nienawidzony, przez innych kochany, postać kontrowersyjna, ale soczysta, bez światłocienia, albo - albo....Jedno jest pewne: Artysta...Absolutny, z absolutnie genialnym, niepowtarzalnym głosem, charyzmą i słuchem, multiinstrumentalista, muzyk, wokalista, kompozytor, malarz...Artysta..., który od ćwierćwiecza nie znalazł swojego następcy, bo geniusza zwykle trudno zastapić. Minęło 25 lat, Artysta odszedł, ale zostały dźwięki...każdy kto tu zagląda, jak co roku może ich ze mną posłuchać....a więc niech szoł dalej trwa....
Komentarze